Moje przepisy
Tłuszcz jest nośnikiem smaku, podkreśla charakter dań, pozwala im wybrzmieć we właściwej tonacji, dodaje pożądanego aromatu. Jego obecność sprawia, że pozornie nudne składniki nabierają wdzięku. Dlatego właśnie ważne jest, by wkomponowywać do tej swojej kulinarnej codzienności dobry tłuszcz. Taki, który oprócz smaku, funduje nam pakiet nieocenionego wsparcia.
Doskonałą propozycją, po którą sięgam apetycznie jest olej rzepakowy. Rodzimy, z roślin, którym dobrze rośnie się w naszej umiarkowanej strefie klimatycznej. To wybór odpowiedni dla naszego organizmu, jak i kondycji planety. Lokalne składniki wyprodukowane blisko nas mają większą gęstość odżywczą i mniejszy ślad węglowy. Gleba, na której uprawiany jest rzepak lubi płodozmian, co jest wyśmienite dla ziemi. Jego stosowanie ogranicza niedobory i ułatwia glebie regenerację. Zwiększa też jej żyzność oraz wydajność. Taka ziemia jest bardziej odporna na szkodniki czy chwasty.
Na nas rzepak też ma dobry wpływ, dlatego na szkoleniach i warsztatach namawiam do sięgania po olej z roślin, które rosną w Polsce. Lipcowe żółte pola, na których po horyzont rozpościerają się kwiaty rzepaku są wpisane w nasz lokalny krajobraz i warto z tego dobra korzystać bez resztek. Polska to czołowy europejski producent rzepaku, jesteśmy na podium tuż za Francją i Niemcami.
Rzepak to roślina z rodziny kapustnych, udomowiona około 3000 lat przed naszą erą, pierwsze wzmianki o nim pochodzą z Indii. W Polsce ceniła go głównie kuchnia wielkopolska, to tam olej rzepakowy był omastą do pyrek, kaszy czy wielkopostnego twarogu. Na rozgrzany wrzucano placki, racuchy i grzyby. Słusznie, bo rzepak oprócz dobrego smaku dzięki wysokiej zawartości kwasu oleinowego może powodować obniżenie cholesterolu we krwi i poprawiać funkcjonowanie układu nerwowego. Sam olej rzepakowy to złoto, wśród olejów wyróżnia się zawartością witaminy E i K. Pierwsza chroni nas przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Druga pomaga w utrzymaniu zdrowych kości.
Dziś olej rzepakowy jest idealnym składnikiem diety wegańskiej, w której eliminowane są tłuszcze pochodzenia zwierzęcego. Produkcja oleju rzepakowego odpowiada za co najmniej 2-krotnie mniejszą emisję gazów cieplarnianych niż produkcja tłuszczy odzwierzęcych, więc wpisuje się także w jadłospis odpowiedni dla kondycji planety. W diecie, którą dla poprawy formy środowiska proponują naukowcy ponad połowa talerza powinna być pochodzenia roślinnego. Olej rzepakowy wpisuje się w nią wybornie.
Zamiana tłuszczów nasyconych na olej rzepakowy może obniżać tęż stężenie cholesterolu LDL i trójgrycelrydów, a więc zmniejszać ryzyko chorób układu krążenia. Olej rzepakowy to też prawdziwy mocarz jeśli chodzi o zawartość kwasów Omega-3. Już dwie jego łyżki pokrywają dzienne zapotrzebowanie na kwas alfa-linolenowy z rodziny Omega-3.
Olej rzepakowy zawiera:
- 10 razy więcej Omega -3 niż oliwa z oliwek
- 13 razy więcej Omega -3 niż olej słonecznikowy
- 40 razy więcej Omega -3 niż olej z pestek winogron
Ze względu na zbliżoną do oliwy zawartość kwasów jednonasyconych z rodziny Omega- 6 olej rzepakowy nazywany jest „oliwą północy” Ja lubię określać go jako płynne złoto, bo zalet ma więcej. Dobrze odnajduje się w sałatkach, sosach, daniach smażonych czy duszonych. Smakuje także w wersji deserowej, spokojnie można nim zastępować masło w przepisach. Ciasta upieką się pulchne, spody do tart będą kruche, a babeczki wilgotne. Ważne, by rodzaj oleju rzepakowego dopasować do konkretnego sposobu przygotowania posiłków.
- Rafinowany olej rzepakowy powstaje z nasion rzepaku tłoczonych na gorąco. Potem następuje ekstrakcja tłuszczów z wytłoków i olej poddawany jest procesowi rafinacji, czyli oczyszczania, dzięki temu ma neutralny smak i zapach oraz dłuższy termin przydatności. Może być wykorzystywany do smażenia, duszenia, pieczenia.
- Olej rzepakowy tłoczony na zimno jest intensywniejszy, ma charakterystyczny roślinny aromat. Najlepiej mu będzie w sosach, sałatkach, kremowych pastach czy majonezie.
Uprawy rzepaku zajmują ponad 33 miliony hektarów na świecie. Zbiera się z nich co roku ponad 60 milionów ton ziaren. Przy wyborze butelki oleju rzepakowego koniecznie czytajcie etykiety pochodzenia produktu. Warto być jedzeniowym patriotom i sięgać olej z lokalnego źródła. Na zaostrzenie apetytu polecam wrześniowe pomidory skąpane w oleju rzepakowym i serwowane z kremowym jogurtem. Możecie do tego dorzucić grzankę z pieczywa i będzie bajka!
Pieczone w oleju rzepakowym pomidory na już i na potem
- kilka dojrzałych pomidorów
- 4-5 ząbków czosnku
- garść świeżej bazylii
- łyżeczka soli
- łyżeczka pieprzu
- 1 szklanka oleju rzepakowego
- 3-4 łyżki jogurtu naturalnego
Pomidory pokrój w ćwiartki, czosnek w plasterki i wyłóż w naczyniu żaroodpornym. Posyp solą, pieprzem i listkami bazylii. Zalej wszystko olejem, tak by składniki delikatnie się w nim namoczyły. Naczynie wstaw do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i zapiekaj przez 30 minut. Gorące pomidory razem z bazylią i czosnkiem wyłóż na kleks z jogurtu. Skrop olejem z formy.
Pozostałe pomidory przełóż do słoika. Wlej olej, w którym się piekły, zakręć słoik. Po przestudzeniu przechowuj około tygodnia pomidory w lodówce. Dobre są do kanapek, makaronu czy sałatek.
#SfinansowanozFunduszuPromocjiRoślinOleistych i @rzepakowy.olej