Tipy
Wyznałam w książce „Wykorzystuje, nie marnuję”, że kuchenne porządki dały mi motywację do kolejnych zmian. Szturmem przeszłam przez mieszkanie oczyszczając je z nadmiaru. Gdy z misją wyzwolenia się z plastiku trafiłam do łazienki, zasypał mnie zapas balsamów, odżywek, kremów i peelingów. Zgromadziłam solidną kolekcję kosmetyków, które wcale nie poprawiały znacząco kondycji mojej skóry czy włosów. Ten audyt pokazał, ile mam niepotrzebnych zestawów i skłonił do eksperymentu.
Moim najlepszym odkryciem był szampon w kostce. Dostałam go w prezencie i zachwyciłam skutecznością. Zastąpiłam nim kilka dotychczas używanych kosmetyków do włosów. Od premiery jestem wierna jednej kostce – uniwersalny szampon z mydlarni Cztery Szpaki sprawdził się wybornie. Doskonale oczyszcza, nawilża i odżywia włosy. Po ich umyciu nie mam problemu z rozczesywaniem, co ważne – nie potrzebuję żadnych odżywek, pianek i innych specyfików.
Szampon w kostce
Na rynku jest obecnie sporo szamponów w kostce. Ten, którego używam zbiera entuzjastyczne recenzje. Zwyciężył nawet w plebiscycie Ulicy Ekologicznej – także jakość potwierdza rzesza zadowolonych fanów.
Szampon jest bardzo wydajny. Producent wspomina, że kostka starcza na 40 myć, ja używam jej znacznie dłużej. Odłamuję niewielki kawałek, rozcieram go w zwilżonych wodą dłoniach i dopiero potem wcieram w mokre włosy. Powstaje piana, którą intensywnie rozmasowuję, a potem spłukuję. W podróż zabieram tylko fragment szamponu, co sprawia, że ograniczam znacząco kosmetyczny bagaż
Skład szamponu, jaki podaje producent:
👉 Oleje – masło shea, masło kakaowe i olej jojoba – działają odżywczo, łagodząco i regenerująco. Pomagają utrzymać optymalny stopień nawilżenia włosów i stanowią naturalną barierę ochronną przed szkodliwym działaniem wolnych rodników i czynników atmosferycznych.
👉 Olej rycynowy – zapobiega wypadaniu włosów, stymuluje ich porost i działa wzmacniająco na cebulki włosów. Działa antybakteryjnie, dezynfekująco i łagodząco na różnego rodzaju podrażnienia. Niweluje nadmierną suchość skalpu i włosów i jest pomocny w walce z łupieżem i innymi chorobami skóry głowy.
👉 Inulina – sprawia, że włosy są gładkie, jedwabiste i przyjemne w dotyku – to ona jest również odpowiedzialna za ten szczególny blask. Posiada naturalną zdolność zatrzymywania na skórze i włosach składników lipofilnych i olejków eterycznych – dzięki temu wydłuża czas ich oddziaływania.
👉 Glinka czerwona – reguluje poziom sebum i pracę gruczołów łojowych. Uszczelnia również naczynia krwionośne, dzięki czemu poprawia krążenie podskórne i wzmacnia cebulki włosów. Nie podrażnia wrażliwej skóry głowy.
👉 D-Panthenol – szeroko znany ze swoich właściwości łagodzących i kondycjonujących. Działa kojąco na skórę głowy i sprawia, że staje się mniej podatna na rozwój stanów zapalnych. Pomaga utrzymać optymalny stopień nawilżenia włosów, sprawia, że stają się bardziej sprężyste, optycznie pogrubione i łatwiej się rozczesują.
Mydło z Aleppo
Dzięki mężowi pokochałam mydło z Aleppo. Znowu zadziałała siła natury, która uwiodła mnie swoją skutecznością. Niepozorna 200 g kostka zastąpiła w naszej łazience kilka butelek żeli pod prysznic i balsamów. Mydło doskonale pielęgnuje skórę, nawilża ją i sprawia, że nie jest wysuszona. W składzie jest oliwa z oliwek i olej laurowy – w różnych proporcjach. Mydło nie uczula, łagodzi podrażnienia, mogą je używać nawet małe dzieci – moje myją nim także włosy. Polecam do mycia twarzy, jeden kosmetyk ma mnóstwo zastosowań.
Swoje kostki kupuję na bazarku u Syryjczyka, który ma niewielki sklep z przyprawami i falafelami. Znalazłam je też w mojej ulubionej drogerii ekologicznej Better Land (link) – także, kto chce sprawdzić ten fenomenalny kosmetyk – niech zamawia.
Mydło wisi u mnie przy prysznicu w bawełnianym woreczku. I to sprawia, że zostawia śladów i nie brudzi niczego wokół.
Dezodorant w kremie
Naturalny dezodorant to nie antyperspirant. One mają za zadanie hamować wydzielanie potu, co jest wbrew naturalnym potrzebom organizmu. Razem z potem usuwane są toksyny i co sprzyja naszemu samopoczuciu, więc nie blokujmy tego. Wcale nie potrzebujemy antyperspirantu, by czuć się świeżo i komfortowo.
Gdy poznałam tę różnicę wybrałam dezodorant bez plastikowego opakowania i zbyt intensywnego składu. Mam dwa ulubione. Hitem jest cytrusowy w słoiku (link) znowu z mydlarni Cztery szpaki. Doceniam go za świeżość i skuteczność. Nie podrażnia skóry i jest bardzo wydajny. Producent zaleca, by zawartość opakowania zużyć w ciągu 6 miesięcy i na tyle mniej więcej wystarcza dezodorantu.
Skład podany przez producenta na stronie Better Land ziemia okrzemkowa – jej głównym zadaniem jest pochłanianie potu i łagodzenie podrażnień. Krzem dobrze wpływa na wygląd i kondycję ludzkiej skóry – wyrównuje jej kolor, zmiękcza ją, pochłania nadmiar sebum, łagodzi podrażnienia.
👉 glinka biała – działa podobnie do ziemi okrzemkowej. Jej głównym zadaniem jest pochłanianie potu i łagodzenie podrażnień. Jest to jedna z najdelikatniejszych glinek, dlatego mogą jej używać osoby o bardzo delikatnej i wrażliwej skórze. Działa odświeżająco. Wspomaga regenerację tkanek.
👉 mąka arrowroot (inaczej skrobia z maranty trzcinowej) – sprawia, że skóra staje się delikatniejsza, gładsza. Pomaga leczyć różnego rodzaju otarcia i skaleczenia. Świetnie radzi sobie z pochłanianiem wilgoci (potu).
👉 soda oczyszczona – neutralizuje zapachy, działa bakteriobójczo.
👉 olej kokosowy – w dezodorancie ma działanie bakteriobójcze i grzybobójcze, a także przyczynia się do leczenia drobnych skaleczeń i mikrourazów skóry oraz… zwyczajnie dba i odżywia skórę pod pachami.
👉 masło shea – odżywia i regeneruje skórę oraz, tak jak olej kokosowy, pomaga w leczeniu drobnych ran i skaleczeń. Dodatkowo łagodzi zmiany alergiczne, zmiękcza i wygładza skórę oraz chroni ją przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, takimi jak: słońce, wiatr, chłód. Zawiera również naturalny filtr przeciwsłoneczny (3-4 SPF).
👉 olej z wiesiołka – poprawia stan skóry i stymuluje regenerację jej komórek, ma właściwości przeciwzapalne.
👉 naturalny olejek eteryczny z szałwii hiszpańskiej – działa antyseptycznie, dezodorująco, przeciwzapalnie.
👉 naturalny olejek eteryczny z zielonej cytryny – działa odświeżająco i antybakteryjnie.
W drogę zabieram niewielkie opakowanie dezodorantu We love the planet w bezpiecznym pojemniku (link). W jego składzie nie ma aluminium, jest za soda, skrobia kukurydziana, olej kokosowy. Opakowanie nadaje się do recyklingu, wykorzystuje je do pakowania innych drobnych rzeczy.
Zrób swój dezodorant
To nic trudnego, do produkcji domowych kosmetyków potrzeba składników, które za niewielkie pieniądze kupicie w aptece, sklepie spożywczym czy z naturalnymi produktami.
Zostawiam Wam przepis z jednego z warsztatów, w których uczestniczyłam. Polecam dodanie ulubionego olejku eterycznego – ten zapach sprawia, że naturalny domowy dezodorant jest słuszną konkurencją dla innych specyfików.
👉 50 g sody
👉 50 g skrobi kukurydzianej
👉 3-4 łyżki oleju kokosowego
👉 10 kropli olejku – dodaję zazwyczaj pomarańczowy lub trawę cytrynową
W miseczce łączę sodę ze skrobią, a potem dodaję rozpuszczony olej i olejek. Mieszam tak by składniki się połączyły. Powinna powstać gęsta masa. Przekładam ją do słoiczka i zostawiam do lekkiego zastygnięcia. Dezodorant nakładam szpatułką.
Wielorazowe płatki kosmetyczne
Zgodnie z wprowadzoną zasadą mniej więcej, która okazała się niezwykle przyjemna w praktyce, porzuciłam kupne toniki, żele do mycia twarzy i inne specyfiki. Polubiłam olejki i hydrolaty, a przede wszystkim wielorazowe płatki kosmetyczne. Dzięki nim bez problemu zmywam makijaż samą wodą. Kto nie wierzy, musi po prostu przekonać się na własnej skórze. Płatki można zrobić samodzielnie lub kupić np. tutaj (link)
Płatki starczają na bardzo bardzo długo. Piorę je w wodzie z mydłem lub wrzucam do pralki. Kocham miłością bezwględną. To jeden z tych produktów, bez którego już nie wyobrażam sobie życia.
Dobrze sprawdza się też rękawiczka do demakijażu (lik). Pierwszą miałam, gdy o #zerowaste nikt jeszcze nie słyszał. W pakiecie dostaję nie tylko doskonałe oczyszczenie twarzy, ale i przyjemny masaż.
Proszek do prania
Od niego polecam rozpoczęcie domowej produkcji. Od razu widać efekty. Zaoszczędzicie sporo pieniędzy i zobaczycie, jak idealnie może być wyprane pranie. Znowu wrócę do swojej książki Wykorzystuję, nie marnuję, bo właśnie w niej analizuję skład kupnych proszków, płynów do czyszczenia. I dostaję palpitacji serca. Substancje żrące, niebezpieczne, alergizujące podane w otoczce sztucznych aromatów. Ja Wam proponuję naturalny proszek, który nie zaszkodzi Waszemu zdrowiu i kondycji planety.
Proszek na 40-45 prań
👉 1 szklanka płatków mydlanych lub startego szarego mydła lub mydła z Aleppo
👉 1 szklanka sody kalcynowanej
👉 1 szklanka boraksu
👉 10 kropli olejku eterycznego – miętowego, pomarańczowego, tymiankowego.
Wszystko mieszam, przekładam do słoika. Do zwykłego codziennego prania wystarczy jedna duża łyżka proszku, jak są duże zabrudzenia czy plamy to dwie.
Dodatkowo:
Można wlać też łyżkę wody utlenionej do białego prania lub sok z cytryny (tam gdzie zwykle wlewa się płyn do zmiękczania) to odświeża pranie.
Płyn do płukania:
👉 220 ml ciepłej wody
👉 40 g kwasku cytrynowego
👉 płaska łyżeczka olejku z drzewa herbacianego lub miętowego
Przekładam wszystkie składniki do słoika, zakręcam i potrząsam nim. Do prania używam 2-3 łyżek płynu. Nie wlewam go jednak za każdym razem. Im dłużej piorę w naturalnym proszku, tym mniej używam płynu.
Tabletki do zmywarki:
👉 500 g sody
👉 500 g boraksu
👉 120 ml octu
👉 łyżeczka olejku cytrynowego
👉 łyżeczka olejku miętowego
Mieszam sodę i boraks, dodaję ocet – mikstura zacznie się pienić, ale tak ma być. Gdy się nieco uspokoi wlewam do niej olejki i przekładam do foremek na kostki do lodu. Dobrze dociskam. Zostawiam w suchym miejscu na 24 godziny do utwardzenia. Potem po odwróceniu i stuknięciu kostki powinny wypaść. Trzymam tabletki w słoiku.
Na koniec podrzucam alternatywę dla pasty do zębów w plastiku. Kilka razy pokazywałam te tabletki na Instagramie czy Facebooku i zawsze wzbudzają zainteresowanie. Są bardzo wygodne w użyciu, idealne w podróży. Jedna sztuka wystarcza na jedno umycie zębów. Wystarczy rozgryźć tabletkę i czyścić zęby zwilżoną szczoteczką. Pasta do zębów w pastylkach (link) i pasta w kremie (link)
Przymierzam się do zrobienia swojej pasty – jak wyjdzie – pokażę Wam efekt.
Do czyszczenia łazienki zamiast jednorazowego papieru lepiej wykorzystać Zapapier (link). Świetny produkt, dobrze chłonie wilgoć i pieprze się wyśmienicie. Kawałki materiału możecie owinąć wokół stojaka na ręcznik kuchenny i cieszyć się, jak niewiele trzeba, by poczuć różnicę
Przy okazji podrzucam linki do myjek do mycia naczyń (link).
Tyle propozycji i sugestii. Pamiętajcie – nie musicie od razu robić rewolucji. Wymieniajcie kolejno produkty, sprawdzajcie, co działa u Was. To, co już macie w szafkach – wykorzystajcie do końca, a potem dopiero szukajcie lepszej dla siebie i środowiska alternatywy.
To się naprawdę opłaca.
Proszek z mydła nie jest dobrym pomysłem przy „twardej wodzie”.